Jak mawia klasyk: „Są na świecie rzeczy, o których nie śniło się nawet filozofom. Dziwnym trafem większość z nich znajduje się w Polsce”. Analizując problematykę środków ochrony prawnej w PPP można dojść do wniosku, że to właśnie jedna z takich „rzeczy”.
Każdy, kto choć trochę zagłębił się w temat partnerstwa publiczno-prywatnego potrafi wskazać, że zasadniczymi sposobami wynagradzania partnera prywatnego jest opłata za dostępność lub prawo pobierania pożytków z przedmiotu przedsięwzięcia PPP. Pozwala to na odróżnienie klasycznego PPP od koncesji na roboty budowlane lub usługi bądź też PPP w trybie koncesji. Niezależnie jednak od modelu partnerstwa, opiera się ono jednak zawsze o umowę o charakterze cywilnoprawnym, której celem jest wspólna realizacja określonego zadania. Nie rozumiem zatem jaki cel przyświecał ustawodawcy w kształtowaniu dwóch odrębnych sposobów chronienia interesów prawnych inwestorów na etapie postępowań o wybór partnera prywatnego (koncesjonariusza).
W czym rzecz? Zwróć uwagę, że w przypadku klasycznego PPP do postępowania selekcyjnego oraz umowy stosujemy przepisy Prawa zamówień publicznych. Siłą rzeczy zastosowanie znajdują tu także przewidziane w tej ustawie środki ochrony prawnej – odwołanie do KIO oraz skarga do sądu powszechnego. Jak jest w przypadku koncesji? Tu z kolei jedynym ratunkiem dla inwestora jest również skarga, ale… do sądu administracyjnego.
Przyznam szczerze, że jest to dla mnie sytuacja zupełnie niezrozumiała. Po co taki dualizm? Rozważmy przykładowo sytuację w której inwestor zaskarża w toku postępowania dyskryminujące warunki dopuszczenia do udziału w procedurze. Przypadek taki zdarzyć się może zarówno w postępowaniu „zamówieniowym”, jak i koncesyjnym. Dlaczego zatem raz w sprawie tej orzekać ma sąd powszechny, innym razem zaś administracyjny? Dlaczego w jednym przypadku inwestor dysponuje dodatkowo odwołaniem do KIO, w innym zaś szukać musi ochrony od razu przed sądem? A może po prostu ktoś nie zrozumiał istoty koncesji na roboty budowlane lub usługi i utożsamił ją z koncesją będącą decyzją administracyjną w zakresie reglamentowania działalności gospodarczej? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania, ale wydaje mi się, że zasada racjonalności ustawodawcy doznaje tu kolejnego wyjątku.