Ostatnie 3 tygodnie spędziłem na bardziej intensywnych niż zwykle spotkaniach z uczestnikami rynku PPP. Miałem okazję prowadzić szkolenia, warsztaty i wystąpić na bardzo ciekawej konferencji poświęconej finansowaniu inwestycji samorządowych – także poprzez formułę partnerstwa publiczno-prywatnego.
Pomimo tego, że PPP w Polsce jest już rzeczywistością, a nie niewiadomą zauważyłem w trakcie tych spotkań, że wiele osób ze strony sektora publicznego wciąż wierzy w mit o którym pisałem tutaj. Mit czwartego „P”, czyli prokuratora. Chcę Ci dziś jeszcze raz przypomnieć – partnerstwo publiczno-prywatne nie wiąże się ze szczególnym zainteresowaniem organów ścigania. Oto garść faktów:
- PPP to specyficzny (bo nieco bardziej skomplikowany) rodzaj zamówienia publicznego. Skoro codziennie udziela się prawidłowo i zgodnie z prawem setek zamówień publicznych, to niby dlaczego w przypadku PPP miałoby być inaczej?
- Umowy o PPP i umowy koncesji zawierane są po przeprowadzeniu procedury wyboru inwestora prywatnego. Postępowania te toczą się w oparciu o zasady jawności, przejrzystości, równego traktowania i konkurencyjności. Uregulowane są precyzyjnie w prawie zamówień publicznych i ustawie o koncesjach. Nie ma w nich dodatkowego pola na jakiekolwiek nieprawidłowości – zwłaszcza o charakterze korupcyjnym.
- Najwyższa Izba Kontroli dokonała oceny dotychczas zawartych umów PPP i przeprowadzonych postępowań nie dopatrując się w nich większych nieprawidłowości. Niewielkie błędy proceduralne są tu niczym w porównaniu z błędami jakie pojawiają się w procedurach przetargowych, które przecież są niezwykle popularne i nie budzą żadnych obaw.
- W Polsce brak przypadku skazania kogokolwiek lub postawienia komukolwiek zarzutów w związku z przedsięwzięciem PPP.