Jak dobrze wiesz, jednym z podstawowych pojęć dotyczących koncesji na roboty budowlane lub usługi jest prawo eksploatacji nieruchomości lub innych składników majątkowych. Intuicyjnie, każdy z nas wie co kryje się pod tym pojęciem. Nawiązując współpracę z koncesjonariuszem warto jednak doprecyzować zakres jego uprawnień.
Wiele osób zapomina, że prawo eksploatacji dotyczy wyłącznie charakteru wynagrodzenia inwestora. Nie odnosi się natomiast do sfery uprawnień dotyczących władania nieruchomością czy określoną infrastrukturą. Tymczasem kwestie te są niezwykle ważne. Brak definicji ustawowej prawa eksploatacji połączony z brakiem uregulowania tej kwestii w umowie sprawia, że precyzyjny zakres uprawnień koncesjonariusza względem obiektu może być interpretowany na różne sposoby.
Podstawowym aktem prawnym zawierającym katalog form władania rzeczą jest oczywiście Kodeks cywilny (KC). Konstruując umowę koncesji warto wyraźnie sprecyzować tytuł prawny na podstawie którego koncesjonariusz rozpocznie eksploatację danego obiektu (np. dzierżawa lub użytkowanie). Samo prawo eksploatacji nie jest bowiem pojęciem znanym KC. Pominięcie wskazanego elementu w kontrakcie z pewnością nie przesądzi o jego nieważności – ale czy nie lepiej uporządkować te kwestie już na początku zamiast w razie ewentualnego sporu rekonstruować charakter stosunku prawnego z całokształtu postanowień umownych?
Z doświadczenia wiem, że powyższa problematyka miewa duże praktyczne znaczenie. Więcej na ten temat dowiesz się z książki, o której wspominałem tutaj. Prace nad nią mają się już ku końcowi, a liczba zagadnień praktycznych, o których w niej wspominamy okazała się większa niż przypuszczaliśmy.