Sobotnie emocje finału Ligi Mistrzów już za nami. W boju o najcenniejsze trofeum klubowe w piłce kopanej zmierzyły się po raz pierwszy w historii dwa kluby niemieckie. Patrząc na obecną potęgę Bundesligi nie sposób nie zauważyć, że obok wysokiego poziomu piłkarskiego wizytówką Niemców są nowoczesne, wypełnione tydzień w tydzień po brzegi stadiony.
Futbolem interesuję się nadmiernie od kilkunastu lat i dobrze pamiętam jak jeszcze kilka sezonów temu Bundesliga dobijała się do światowej czołówki zarówno piłkarsko, jak i organizacyjnie. Czemu piszę o tym na blogu PPP? Skłania mnie do tego kolejne fiasko, jakie poniósł Widzew Łódź oraz samo miasto w staraniach o budowę stadionu w partnerstwie publiczno-prywatnym. Przygotowywane corocznie raporty o rozwoju PPP w Polsce wskazują, że infrastruktura sportowo-rekreacyjna pojawia się w największej liczbie wszczynanych postępowań. Przykład Łodzi pokazuje jednak, że stadiony to nieco inna bajka. Dlaczego? Moim zdaniem, problem tkwi w podejściu prezentowanym przez stronę publiczną. Nie jest tajemnicą, że omawiany projekt upadł, gdyż inwestorzy uznali oczekiwania miasta za nierealne. Nie należy się temu dziwić. Nawet bez szczegółowego biznesplanu ciężko wierzyć, że w Łodzi powstanie stadion w modelu koncesji na roboty budowlane, zaś inwestor wynagradzany będzie poprzez czerpanie pożytków ze wzniesionej infrastruktury.
Jak to jest na zachodzie, np. we wspomnianych Niemczech? W Europie zrozumiano już dawno, że sport to intratny biznes, a podejście to manifestuje się w każdym aspekcie – także w kwestii infrastruktury sportowej. Dzisiejsze stadiony to nie tylko areny piłkarskich widowisk, ale jednocześnie, centra handlowe, biznesowe, z miejscami na konferencje, z biurami, etc. – a więc z elementami czyniącymi wpływ z biletów meczowych jedynie ubocznym dochodem z działalności stadionu. Przykłady można mnożyć, najlepszym wydaje się choćby monachijski Allianz Arena. Co więcej, prawidłowość tego modelu dostrzegli także Włosi, którzy m. in. poprzez skandaliczne braki w infrastrukturze stracili miano najciekawszej ligi piłkarskiej Europy. Dziś błędy te rozumieją i starają się inwestować we własne areny. Za przykładem Juventusu Turyn grającego od 2 lat na własnym, wielofunkcyjnym i nowoczesnym obiekcie idą kolejne kluby. W ciągu 3 lat powstać mają stadiony dla Udinese Calcio i AS Romy.
Czy w Polsce może być podobnie? Szczerze wątpię. Z całym szacunkiem dla polskiej Ekstraklasy, ale niedofinansowanie klubów i poziom polskiej piłki nie stwarza wystarczająco dużych możliwości jej komercyjnego wykorzystania. Dodatkowo, inwestycje w stadiony na EURO 2012 w dużym stopniu zaspokoiły zapotrzebowanie na krajowe nowoczesne areny sportowe stwarzające możliwość ich wykorzystania na różne sposoby. Jak dużo pojemnych i wielofunkcyjnych stadionów jeszcze w Polsce potrzeba? Myślę, że niewielu. I wydaje mi się, że Łódź właśnie tego nie zrozumiała. Planowany stadion nie miał wystarczającego potencjału dla wykorzystania komercyjnego. Nie znalazł się więc partner gotowy (i potrafiący) zarabiać na jego funkcjonowaniu.
Czy to znaczy, że PPP i stadiony nie mogą w Polsce iść w parze? Absolutnie nie. Moim zdaniem, konieczne jest jednak większe zaangażowanie strony publicznej i zmiana modelu partnerstwa w kierunku „opłaty za dostępność” (Partner buduje i utrzymuje stadion, zaś wynagradzany jest w formie zapłaty ze strony podmiotu publicznego, wspomagając się uboczną działalnością komercyjną, np. wynajmem obiektu na różnego rodzaju wydarzenia). Czy samorządy stać będzie na takie rozwiązania? Czas pokaże.